Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemyślenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przemyślenia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 17 listopada 2013

Devil's in the details





fot.JUSTYNA SKIERSKA
mam na sobie:
płaszczyk,rękawiczki  SECOND-HAND
buty ALLEGRO
spódniczka SIMPLE
kopertówka-prezent YSL
naszyjnik-prezent :) VINTAGE 

          "Dni takie jak ten potęgują wrażenie oddalenia. Człowiek to obce ciało, a słowa, które do mnie wypowiada, to paprochy spadające na błonę bębenkową, odbierane jako przykry szum. Uwięziona w twierdzy ciała nerwowo wypatruję przez judasze oczu kogoś, kto mnie rozpozna, zrozumie, przemówi w języku, który znam. To na takie momenty czyhają sekciarscy hycle. To tędy, przez tę wąziutką szczelinę, przeciska się podstępnie do serca nowa miłość, fałszywy przyjaciel, agent ubezpieczeniowy, sprzedawca rewelacyjnych noży.Pomimo tej desperacji przy wejściu dokonuję ostrej selekcji, której właściwie nikt nie przechodzi pozytywnie, bom nieufna jak ślepiec wypuszczony samotnie na przechadzkę po obcym terenie. Są jednak ludzie, którzy czując się tak, jak ja się dziś czuję, rezygnują z wieloletnich związków dla tego początkowo obcego bytu, który odkrył słowa klucze, wypowiedział je perfekcyjnym tonem, a na koniec dmuchnął dwutlenkiem węgla w czułe miejsce na szyi, wprawiając w ruch pojedyncze kosmyki włosów, wywołując dreszcz nieznośnie przyjemny, który i tak stanowi jedynie namiastkę przyszłych rozkoszy, przed którymi uciec już nie sposób" by Katarzyna Nosowska, której teksty są mi niezwykle bliskie i lubię się nimi karmić w dni takie jak ten.

***

poniedziałek, 16 września 2013

"PanNikt"


      Film "Mr.Nobody" to moje wczorajsze panaceum na bezsenność. Wybór padł właśnie na ten a nie inny, ponieważ po obejrzeniu psychodelicznego teledysku 30STM miałam ochotę na więcej.
 Jest to kino na pograniczu absurdu i surrealizmu z domieszką science fiction. Bardzo zagmatwane i nieoczywiste 2 godziny seansu- co podwaja się gdy oglądacie to późno w nocy. Film ten daje otwarte pole do własnych interpretacji. Jest pełen niepowiązanych ciągiem przyczynowo-skutkowym zdarzeń, o których opowiada  hiperschizofrenik.
Mnóstwo tam niezadawanych wprost pytań:
Co by było gdybyś wybrał jednak inaczej?
Co by się stało gdybyś tego nie zrobił?
Co jeślibyś tego nie powiedział?
A gdybyś jej/jego nie spotkał?
Co  gdybyś spóźnił się 5 minut?
Jak wtedy wygadałoby Twoje życie???
I nieważne że uważasz, że niczego w życiu nie żałujesz i nie rozpamiętujesz tego co było. W trakcie oglądania najprawdopodobiej zastanowisz się nad swoimi wyborami, chociaż przez moment.
 Tak naprawdę wszystko w życiu ma znaczenie. Każda najdrobniejsza decyzja i każdy szczegół prowadzi nas do innych rozwiązań, możliwości i zakończeń. Kieruje nasze kroki do miejsc, w których jesteśmy obecnie oraz tych do, których udamy się niedługo. Do ludzi, którzy są blisko nas i tych których dopiero poznamy."Mr.Nobody" pokazuje też, że nie na wszystko w życiu masz wpływ, bo nie wszystko da się przewidzieć, a cel- meta, do której zmierzasz niekoniecznie będzie wyglądać tak jak to sobie wymarzyłeś.
Na koniec filmu padają słowa Tenessie Williamsa: "Każda rzecz mogłaby być czymkolwiek innym, a i tak znaczyłaby tyle samo".Myślę, że to najodpowiedniejsze podsumowanie tego filmu. A może także i życia?

***

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Mon chéri

jestem jak książka 
przeczytałeś tylko jedną stronę
czytaj mnie powoli 
zachowaj na palcach 
ślady moich liter
agnieszka maciąg 
---------------------------------------------------





Fot.JUSTYNA SKIERSKA 
mam na sobie:
kurtka: no name
spodnie PROMOD
bluzka sh
pasek BIG STAR
bransoletki STRADIVARIUS
torebka DECO BAZAAR
buty MASSIMO DUTTI

  Złote mokasyny z frędzelkami chodziły za mną od zeszłego roku gdy zobaczyłam je w Massimo Dutti. Niestety mój rozmiar był wtedy niedostępny. Myślałam więc o nich jeszcze parę  dni, tygodni, miesięcy potem zainteresowanie osłabło - zapomniałam. Aż do ostatniego polowania na allegro gdy zobaczyłam aukcję z moim rozmiarem... a gdy pragnęło się czegoś taaaak długo i bardzo (tak wciąż mówię o butach) i nagle jest to na jedno kliknięcie "dodaj do koszyka" to żal przecież tego nie kliknąć prawda?! A ja nie lubię bardzo żałować, żal za grzechy i takie takie są mi obce.
Wisienkowa bluzka to jedna z bardziej apetycznych rzeczy mojej szafy, połączona z czarną kurteczką,cygaretkami i czerwonym,skórzanym paskiem w talii przestała być aż tak słodka i urocza nabierając charakteru. I to właśnie w modzie lubię najbardziej: nieoczywistości i możliwość żonglowania stylami.

******
   Ostatnio pożeram z zachłannością maniaka kolejne sezony "Seksu w wielkim mieście" i pewnie pod wpływem tego serialu, a po części wydarzenia, w którym wzięłam ostatnio udział narodziło się we mnie pewne pytanie.
Sooo....dlaczego większość ciekawych mężczyzn/kobiet (co kto lubi) poznaje się w pracy, przez znajomych, koleżanki koleżanek albo rozwijając jakąś aktywność- siłownia,klub dziergających na drutach  lub hodujących orchidee?
Dlaczego by tak nie iść do Biedry i na dziale z nabiałem nie  spotkać kogoś interesującego?Albo kupując kiwi w warzywniaku? Odbierając paczkę na poczcie? Przymierzając buty lub stojąc na koncercie? I to nie jest tak, że nie jestem spostrzegawcza, bo jestem bardzoo! Zasysam otoczenie moimi receptorami, jednak jak na razie pierwsza grupa wygrywa.Czy tylko ja mam takie statystyki? Czy po prostu kupuję mleko w nieodpowiednim miejscu, a może  w nieodpowiednich godzinach?



                                       

środa, 31 lipca 2013

"Droga do szczęścia"




  Kate i Leo i początkowo zawładnęło mną deja wu. Pierwsze wrażenia bywają jednak czasem mylne. Naprawdę dawno nie przeżyłam tak skrajnych emocji oglądając film.
Świetna gra aktorska, historia nieprzesadzona, a wyjątkowo prawdziwa, lata 50s, klimatyczna fortepianowa muzyka i martini z oliwką przewijające się co chwilę.
Sam Mendes- reżyser "American Beauty" ukazuje tutaj rodzinę Wheelerów, którzy według opinii publicznej tworzą małżeństwo idealne. to jednak tylko pozory, konwenanse, moralność ogółu. Ich świat pełen jest sztuczności, a oni zamiast "żyć" odgrywają swoje role.


Interesująca postacią jest syn sąsiadów- John Givings- który jako jedyny ma odwagę być szczery do bólu i mówić to co myśli.
J.G: - No tak, to ma sens-powiedział wreszcie. - Gdybym przyjmował w domu schizofrenika paranoidalnego, pewnie też gdzieś wyprawiłbym dzieci. To znaczy gdybym miał dzieci. Gdybym miał dom.


Myśli na zakończenie filmu pojawiły się z opóźnieniem. Najpierw była wilka pustka. Mam dreszcze gdy wyobrażam sobie, że miałabym żyć jak główni bohaterowie.


Tak naprawdę możemy mieć przecież wszystko, co sobie wymarzymy. Ważne żeby nie czuć się źle wszędzie gdzie się znajdujemy. Trzeba posiadać pasje, robić ciekawe rzeczy, tworzyć, uśmiechać się, dbać o bliskich i o to by żyć w zgodzie ze sobą. Nasze szczęście jest tuż obok, na wyciągnięcie ręki.
Życie to obowiązki mniej lub bardziej przyjemne. Dlatego trzeba poukładać sobie życie tak by była to droga do (prawdziwego) szczęścia.


Czy warto obejrzeć film? Zdecydowanie TAK! Dobre, mocne kino.



PS Pierwsza scena filmu kojarzy mi się z teledyskiem "Niedopowiedzenia" Pezeta. Wam też?


                                                                      ***

czwartek, 13 czerwca 2013

Serendipity

nie śnij się, nie śnij! 
w którymś śnie się utop tak ostatecznie
 i nie przyśnij się już.

robisz mi nieporządek w chaosie.
świetlicki
-----------------------------------------------------------------------------


   Czasem zazdroszczę trochę mężczyznom ich pudełkowego (uk)ładu w głowie. A najbardziej tego jednego pudełka wiecznie pustego, w którym mogą się schronić i odpocząć, po prostu istniejąc. Kobiece poplątane kable nie dadzą tutaj rady w rywalizacji. Mówię to z mojego dwudziestojednoletniego doświadczenia.
Zwykle, gdy już uda mi się posegregować te "kable", przemyśleć różne sprawy i poczuć spokój umysłu- brak  tych dziwnych przeczuć,spadających na mnie nagle ni z  tego ni z owego wątpliwości czy głosów intuicji...ale idę spać....i tu ten ład się kończy.Bo każdy mój sen jest jak krótkotrwała psycho­za.Ze wszys­tkim,co do niej na­leży:po­mie­sza­niem zmysłów,sza­leństwem,ab­surdem...

***

   Mam tu na sobie płaszczyk z płótna, który dobrze sprawdza się w takie gorące dni jak ten, jedwabną, cieniutką sukienkę i ulubione buty.
Moje pierwsze szpilki były dokładnie takie same :) to jest druga para znaleziona w sklepie online. Najchętniej kupiłabym jeszcze kolejne. Kusi mnie ten niesamowicie wygodny 7cm obcas i połączenie beżu z kokardkami w kolorze cappuccino. Nie przeszkadza mi nawet to, że są wykonane ze sztucznej skóry.

ph.PAULINA MARUNOWSKA
mam na sobie:
jedwabną sukienkę z lumpeksu
płaszcz TOPSHOP
torba bia deco bazaar.com
szpliki DEICHMANN
naszyjnik MOHITO


Życzę WAM słonecznego weekendu i zimnych czereśni w gorace popołudnia :)


sobota, 1 czerwca 2013

Heaven's on fire


 fot.PAULINA MARUNOWSKA i ja
mam na sobie:
sweterek DOROTHY PERKINS
spódniczkę szyta przez krawcową
top second hand
torba ALDO
botki 5th AVENUE


   Lubię takie zestawy. Biel i czerń to moje ulubione połączenia, niezastąpione w każdej sytuacji. Natomiast pomarańczowy sweterek dodaje tutaj koloru i charakteru, podobnie jak czarna torebka wybijana nitami.


   Uwielbiam latem przesiadywać w ogródkach na starówce i obserwować ludzi- nie mam tu na myśli oceniania ich ubraniowego stylu. Zobojętniałam na to trochę i tylko czasem zapala mi się w głowie czerwona lampeczka i chęć podbiegnięcia do takiego mężczyzny/kobiety, uśmiechnięcie się, wyjęcie aparatu (którego jeszcze nie posiadam ot co) i  niczym Scott Schuman z "The Sartorialist" zrobienie zdjęcia do kolekcji stylowych ludzi.
  Bardziej obserwuję to w jaki sposób się poruszają, czy się uśmiechają czy raczej mają obojętność na twarzy.To czy idą przed siebie spacerując bez celu i trasy, czy może jednak szukają jakiegoś obiektu/sklepu/uliczki i gorączkowo się rozglądają w poszukiwaniach. To czy są szczęśliwi, zmartwieni, zakochani, zamyśleni, zmęczeni, rozdrażnieni oraz pełen zasób innych emocji i stanów, który można często bez trudu wyczytać z ich mowy ciała.
  
Obserwuję także Toruń. Uwielbiam te małe uliczki, kamieniczki i ten swoisty klimat, który najbardziej można odczuć chodząc po starówce albo siedząc na Bulwarze. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby istniało więcej możliwości zgubienia się i zbłądzenia, jednak i tak jest pięknie!

Miasto moje na rogatkach niejasne
W centrum wyjaśnione marmurowe
Bankomatowe moje miasto z wyobraźnią
Wykute, mostami zasnute
Moje miasto we mgle gnijące
W słońcu się rozciągające
Moje miasto martwe w nocy
W świcie tramwajami rozwożące znowu życie.
Miasto moje w tobie moje niepokoje...klik


sobota, 25 maja 2013

Ładny garnitur poproszę.



     Ostatnio widzę na ulicach bardzo dużo mężczyzn w  garniturach. Jest to z pewnością związane z majem, który jest miesiącem matur,na którą t-shirtu i jeansów nie założysz. Myślę, że nawet buntownicy z wyboru na taką „okazję” grzecznie zakładają to eleganckie ubranie. Poza licealistami spotykam na ulicach pełen przedział wiekowy mężczyzn ubranych w ten dwuczęściowy formalny strój, czasem jest to także sama marynarka. 
Muszę powiedzieć, że jakoś wesoło mi z tego powodu nie jest. Bardzo duży procent z nich popełnia straszne błędy w noszeniu tego typu ubrań. Mierzi mnie to strasznie. Chcesz dowiedzieć się co takiego? Czytaj dalej.
     Myśląc o garniturze, mam przed oczami wyobraźni  mężczyznę w dobrze skrojonym, dopasowanym i co za tym idzie doskonale leżącym ubraniu. Ktoś  perfekcyjnie ubrany, jest  traktowany z większym respektem, a kobiety oglądają  się za takim mężczyzną częściej niż wtedy gdy ma sobie rozciągniętą koszulkę, znoszone spodnie i  trampki,prawda? No dobra chyba,że wyglądasz jak np.:Jon Kortajarena.
 Od razu staje mi przed oczami film Crazy Stupid Love z Ryanem Goslingiem w roli głównej. Wzdycham gdy widzę jego stylizacje, z taką swobodą i nonszalancją  je nosi.