poniedziałek, 16 września 2013

"PanNikt"


      Film "Mr.Nobody" to moje wczorajsze panaceum na bezsenność. Wybór padł właśnie na ten a nie inny, ponieważ po obejrzeniu psychodelicznego teledysku 30STM miałam ochotę na więcej.
 Jest to kino na pograniczu absurdu i surrealizmu z domieszką science fiction. Bardzo zagmatwane i nieoczywiste 2 godziny seansu- co podwaja się gdy oglądacie to późno w nocy. Film ten daje otwarte pole do własnych interpretacji. Jest pełen niepowiązanych ciągiem przyczynowo-skutkowym zdarzeń, o których opowiada  hiperschizofrenik.
Mnóstwo tam niezadawanych wprost pytań:
Co by było gdybyś wybrał jednak inaczej?
Co by się stało gdybyś tego nie zrobił?
Co jeślibyś tego nie powiedział?
A gdybyś jej/jego nie spotkał?
Co  gdybyś spóźnił się 5 minut?
Jak wtedy wygadałoby Twoje życie???
I nieważne że uważasz, że niczego w życiu nie żałujesz i nie rozpamiętujesz tego co było. W trakcie oglądania najprawdopodobiej zastanowisz się nad swoimi wyborami, chociaż przez moment.
 Tak naprawdę wszystko w życiu ma znaczenie. Każda najdrobniejsza decyzja i każdy szczegół prowadzi nas do innych rozwiązań, możliwości i zakończeń. Kieruje nasze kroki do miejsc, w których jesteśmy obecnie oraz tych do, których udamy się niedługo. Do ludzi, którzy są blisko nas i tych których dopiero poznamy."Mr.Nobody" pokazuje też, że nie na wszystko w życiu masz wpływ, bo nie wszystko da się przewidzieć, a cel- meta, do której zmierzasz niekoniecznie będzie wyglądać tak jak to sobie wymarzyłeś.
Na koniec filmu padają słowa Tenessie Williamsa: "Każda rzecz mogłaby być czymkolwiek innym, a i tak znaczyłaby tyle samo".Myślę, że to najodpowiedniejsze podsumowanie tego filmu. A może także i życia?

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz